1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44
02.09.2012, Niedziela
Maluch zapakowany. Wyruszamy o 4 nad ranem. Nie spaliśmy.
Start na praskim Wyszehradzie przewidziany jest na 12:00. Nie ma czasu. Grzejemy
na Cieszyn, ale natury nie da się pokonać. W Andrychowie musimy zrobić drzemkę
na jakiejś stacji benzynowej. Przed świtem budzą nas chłopaki i dziewczyny
z piwami za pazucha. Wracają z imprezy, ale mają ochotę jechać jeszcze na
grzyby. Są wyraźnie zainspirowani Maluchem. Pytają gdzie jedziemy tym sprzętem.
Odpowiadamy ze do Brazylii... Rozlega się salwa śmiechu... Ale na seriooo?... No
to mówimy na serio że do Brazylii... Zrobiło się wesoło, rozbudziliśmy się, wiec
heja na Żywiec (nie na żywca...). Przed Cieszynem powtórka z rozrywki. Komora
silnika zarzygana olejem. Uszczelka się rozwarstwiła od... zbyt mocnego
dokręcenia. Tym razem dokręcamy dekiel bardzo precyzyjnie, nie za mocno, nie za
słabo... Wycieramy zabryzganą komorę silnika, robimy dolewkę z oleju, przy
okazji dociągamy lekko śruby kolanka wydechu. Silnik jest na dotarciu i coś
musiało popuścić. Z czystymi rękoma na start w Pradze to wstyd. O 7:00 rano wita
nas Czeska Republika!!! Dojeżdżamy do autostrady... Mamy „spinę” by tym razem
historia się nie powtórzyła. Pierwsze podliczenie spalania. 6,7L/100km... Trochę
sporo jak na Malucha. Mamy na górze sporo bagażu, jesteśmy doładowani i ciśniemy
90-100km/h. Na 200 km przed Pragą robimy jeszcze jedną, godzinną drzemkę.
Kilometry lecą jeden za drugim, czeski bigbit w radio, wkrótce lądujemy na
Wyszehradzie. Witają nas setki osób. Parkujemy obok Trabantów i co nas w pewnym
sensie cieszy, - nie jesteśmy ostatni. Brakuje jeszcze Jawy.
Po godzinie przyjeżdża Marek wraz z Jawą 21, Pionyr, 50ccm,
żółte zło w czystej postaci. Robią nam wszystkim sesje zdjęciowa, materiał TV do
wieczornej edycji czeskich wiadomości i startujemy...
Na pierwszych 200m psuje się jeden z Trabantów... ujęcie
pchających go ludzi trafia na stronę Daily News BBC. Lepiej być nie może.
Następne 30km przed miejscem, gdzie odbędzie się wieczorny festyn
i zorganizowana zostanie strefa serwisowa. Trabanta ciągną na linie. Od czasu do
czasu mijamy się również z Markiem od Jawy. „Benzin mu nie
ciecze”, więc zwalnia pod górę do 30km/h. Po dotarciu do strefy,
mechanicy usuwają bzdurę z Trabantem, ale Jawa w wydaniu 50cm3 wyraźnie odstaje
osiągami od naszych maszyn. Zapada poważna w skutkach decyzja... i zmiana
w planach. Trzeba Pioniera zamienić na jakąś 250tkę, bo inaczej „nie
scichniemy”.
Czesi opóźniają wiec swój start o czas potrzebny na
przygotowanie kolejnego motocykla. My nie możemy tego zrobić, nasze bilety maja
rezerwacje bez możliwości zmiany daty. Musimy sami pędzić do portu w Holandii
i tam pozostawić Malucha do przyjazdu Czechów. Tam wszystkie auta będą
zapakowane razem do kontenera, i załadowane 20go września na prom. Kolejna
obsuwa, tym razem dwa tygodnie. Nie cieszy nas to , bo w Ameryce ucieka nam
właśnie sucha pora roku. Trudno! To był ciężki dzień. Prawie 48h bez snu, zmiany
logistyczne, psujący się sprzęt... Szczyt opanowana, ale oczy zamykają się
same...
|