1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44
05.10.2012, Piątek
Nie możemy się doczekać decyzji z departamentu do spraw turystyki odnośnie
naszych samochodów. Wyruszamy więc do siedziby, która mieści się w centrum
ekspozycyjnym Gujany. Kobieta, z którą cztery dni temu ustaliliśmy sprawy
zaczyna bredzić od nowa o procedurach importu samochodów, emisji spalin,
rocznikach, które mogą być zarejestrowane w Gujanie. Naszego pisma nie mogła
przekazać nikomu, bo nikogo odpowiedniego w ciągu ostatnich dni w departamencie
nie było. Jeszcze na trzy miesiące przed przyjazdem wysłaliśmy jej serię emaili.
Na żaden nie odpowiedziała. Upewniamy się, że nasz przypadek jest pierwszy,
a ludzie z którymi rozmawiamy są zupełnie niekompetentni. Nie rozumieją, co się
dzieje i jakie są ich powinności. Nikt nie chce być za nic odpowiedzialny.
Jakież to swojskie. Obiecują nam kontakt na poniedziałek, ale to nie koniec
historii na dziś. Usiłujemy z posterunku policji odebrać jednostronicowy
dokument potwierdzający zgłoszenie zaginięcia paszportu. Nikt nie może go wydać,
bo każdy się boi, że jest to niezgodne z procedurą. Jaką? Cholera! W końcu
urzędniczka z policji udaje się do konsulatu Danii(???), aby upewnić się kto,
komu może wydać jakie zaświadczenie. Horror. Kiedy dostajemy wreszcie papier
prosimy o wysłanie kopii mailem -nie można(!), - bo na wysłanie emaila „za
granicę” potrzebne jest specjalne pozwolenie. Ogarnia nas śmiech i czarna
rozpacz. Nie zdążymy skompletować dokumentów dla Caracas w tym tygodniu. W
niedziele w Wenezueli odbędą się wybory, czego efekt może być różny. Już dziś
wiemy na pewno, że ambasada w poniedziałek będzie nieczynna. Na horyzoncie
rysuje się kolejny tydzień w Georgetown. Zatem... czas na frytki z bananów!
|